Rozdział XXXII

- o to życzymy szczęścia znowu i gratulacje - powiedzieli wszyscy
- dziękujemy ..... - wszyscy popatrzyli na mnie

- jak to "znowu"? - zapytali wszyscy oprócz Ross'a, Van i Riker'a który pokiwał głową

- no bo to nie jest ich pierwszy raz że są razem
- jak to?
- o tym związku wiedziałam tylko ja z Ross'em i pomagaliśmy Riker'owi żeby nadal chodzili razem
- oni ze sobą chodzili? - spytała Delly
- tak, tylko się ukrywali - powiedział Ross
- a ile wtedy chodzili?
- nie cały dzień
- czemu?
- w ten dzień co graliśmy w kosza, Riker sie stresował - powiedziałam - i zaczął przegrywać i z tego stresu nakrzyczał na Van że przegrywa przez ich randkę (rozdział XIV) i od tego nie mieli kontaktu - dopowiedział Ross, a ja sie do niego przytuliłam
- acha, to życzymy wam szczęścia znowu i powodzenia w związku
- dziękujemy wam kochani - powiedział Riker z Van
- to wskakujemy do basenu?! - krzyknął Riker
- pewnie - Van i Ell ściągnęli ubrania. Riker ułożył nas wokół basenu każda para trzymała się za ręce oprócz Rocky'go a on przyłączył się do Ell'a i Rydel. Ja byłam z Ross'em, Riker z Vanessą, Ell z Rydel i Rocky'm i na start  wskoczyliśmy do basenu 3....2.....1......0.......Start! wskoczyliśmy do basenu. Pluskaliśmy się tak jeszcze 30 minut do póki .......
- dzieci na obiad!!! - właśnie, każdy otulił się ręcznikiem i poszedł na obiad oprócz mnie bo ja zostałam na polu i siedziałam na huśtawce 4 osobowej.
Okazało sie że nie tylko ja zostałam bo została także moja siostra. Nie miałam ochoty iść na obiad nie wiem czemu, skuliłam sie na huśtawce i schowałam głowę pomiędzy kolana - zaczęłam płakać nie wiem czemu.....

****Oczami Van****

Zobaczyłam moją siostrę płaczącą i skuloną na huśtawce, podeszłam do niej....
- siostra co ci jest? - podniosła głowę 
- nie wiem - zobaczyłam ją taką smutną.... nawet tak smutna nie był po śmierci rodziców
- to czemu płaczesz?
- nie wiem - przytuliłam ją do siebie i popatrzyłam w stronę tarasu, w drzwiach stał Ross i Riker sle zawróciłam wzrok do siostry, cały czas ją głaskałam
- nie płacz siostra, będzie dobrze - zobaczyłam z jej ręki wystającą kość - coś ty zrobiła?
- rosscięłam skórę i wyłożyłam kość
- Ross! Riker! dzwońcie po karetkę - chłopaki od razu polecieli do środka - ale czemu?
- nic nie zrozumiesz!!!
Karetka przyjechała po 2 min i wzięli ją, pojechałam z nią oraz Ross'em.

****1 min później. Szpital****

Dojechaliśmy do szpitala. Laurę od razu wzięli na badania. Po 15 min w szpitalu lekarz wyszedł i oznajmił:
- Laura straciła dużo krwi, i musimy przeprowadzić transplantację krwi, ale tej krwii nie mamy BRH+, i czy ktoś z państwa dwójki ma tą grupę krwi?
- ja mam - powiedział Ross
- to zapraszam pana do sali 5 - Ross poszedł do sali a ja czekałam na mojego chłopaka i resztę rodziny.
Po kolejnych 15 minutach przyszedł Riker i rodzina a Rydel jak to ona musiała wszystko wiedzieć
- co jest Laurze? - spytała Rydel
- straciła dużo krwi
- a gdzie jest Ross?
- poszedł na transplantacje krwi dla Laury, bo moja siostra ma bardzo rzadką grupę krwi BRH+ 
- żeby oby dwoje przeżyli - powiedział Rocky 
- a tak naprawdę co zrobiła sobie Laura - spytała Stormie
- przecięła sobie skórę razem z mięśniami i wyłożyła kość - Riker'a przeszły dreszcze
- co?! dlaczego? - spytali wszyscy
- nie wiem, ona też nie wie
- ciekawe czemu
- ciekawe, dowiemy się jak skończą transplantację.

****Po 45 min. Oczami Ross'a****

Pobrali mi 15 fiolek krwi i przenieśli mnie do sali nr 6 tam gdzie leżała Laura. Widziałem na oczy jak wstrzykując mojemu króliczkowi moją krew. Po 15 min czułem się już lepiej bo mama karmiła mnie barszczykiem czerwonym, tak samo Laura, była już w swoim naturalnym kolorze i bardzo duużym opatrunkiem na ręce i się wybudziła z narkozy.
- cześć Misiu
- cześć Kotku, jak się czujesz?
- trochę lepiej
- a czemu sie pocięłaś?
- dlatego ..... - podała mi karteczkę na której był liścik od jej mamy
  "Droga córeczko chciałam ci powiedzieć kilka wiadomości. Pisze ten list kilka tygodni po twoich narodzinach w samochodzie wracam z zakupów dla ciebie. Jedna jest taka wiadomość że nie miałam wypadku samochodowego tylko dostałam ataku astmy i wjechałam na drzewo, druga taka że tak naprawdę pochodzisz z soją siostrą z Polski, a trzecia taka że tak naprawdę nie jesteście naszymi córkami .... adoptowaliśmy was jak mieliście po 4 msc. Przepraszam już nie wasza .... Alex"
Po przeczytaniu go, oddałem jej liścik
- ale dlaczego?
- nie zniosłam prawdy .... chciałam zginąć 
- nie mów tak nawet, masz mnie swojego bohatera, siostrę .....moją rodzinę
- wiem, ale...
- żadne ale, żyjesz? powinnaś sie cieszyć z tego co masz
- dzięki Ross
- nie ma za co - wszedł lekarz
- pani Marano i panie Lynch wasze wyniki są bardzo dobre, tylko duużo odpoczywać
- dobrze proszę pana
- mogą państwo wychodzić, tylko poinformuję waszą rodzinę
- ok - lekarz wyszedł a ja zacząłem sie pakować i po skończonym pakowaniu, zapakowałem Laurę i pomogłem jej wyjść z sali. Kiedy wyszliśmy z sali rzucili się na nas wszyscy....

*****************

Rozdziały będą sie pojawiać 3 razy w tygodniu czyli poniedziałek, środa i piątek ale może sie to zmienić jeśli pod rozdziałami będzie więcej komentarzy
mam nadzieję że rozdział wam sie podoba 
Buziaczki :*



Komentarze

  1. Cuuudny rozdział *--* nie mogę doczekać się doczekać następnych rozdziałów *.*

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 35 ♥

Rozdział XXIV

Rozdział XXIX