Rozdział 34 ♡
- no właśnie to co chcieliście?
- Riker chciał zobaczyć czy śpi nasza Raura
- Riker?! - powiedział Ross
- tak bracie? ...... przepraszam - Ross zaczął gonić Riker'a po całym salonie - .... no przepraszam!!!!!
- spróbuj tak jeszcze raz zrobić, a wiesz co cię bedzie czekać
- już tak więcej razy nie zrobię, obiecuje - Riker schował sie za Vanessę.
- co chcecie na śniadanie? - spytałam Riker'a i Van
- jajecznicę! - krzyknął Riker z Van
- dobra to siadajcie - powiedziałam i tak zrobili, a ja z Ross'em poszłam do kuchni.
Po 3 min śniadanko było gotowe i Ross zaniósł im 2 porcje jajecznicy a ja 4 kubki soku pomarańczowego i usiedliśmy na przeciwko siebie, cały czas rozmawiając o byle czym. Po zjedzonym śniadaniu była 7:30 nie wiedząc co mamy wszyscy robić
- co robimy - spytał Riker
- może pójdźmy sie przejść... - powiedziała Van
- .... na plażę! a potem na lody! - powiedział Ross, i z Riker'em zrobili tzn. "brewki" a my aktorsko przewróciliśmy oczami
- spoko, nie ma sprawy - chłopaki na nasza odpowiedz zrobili zdziwioną minę
- ok... to co? idziemy? - spytał Ross z Riker'em
- no pewnie, tylko założymy buty i idziemy
- spoko - wszyscy założyliśmy buty, Riker zamknął drzwi i wyszliśmy z domu.
****15 min później. Plaża. Oczami Laury****
Doszliśmy na plażę, nasze stopy lekko muskała morska bryza i wiatr powiewał nasze włosy, chodząc tak, doszliśmy do latarni morskiej a później na molo, biegaliśmy po przypływającej wodzie. Bawiliśmy sie cudownie. Po 3 godz jazdy wracaliśmy, rozmawiając weszliśmy do naszej ulubionej lodziarni "R5 ice cream" na ich cześć, zamówiliśmy 10 gałek:
Ja: 1 truskawka 1 marakuja
Ross: 1 jagoda 1 jogurt 1 cheri moya
Riker: 1 czekolada 1 śmietanka 1 ananas
Vanessa: 1 balonowa 1 mango
i wyszliśmy płacąc ..... na ich koszt
- Laura, mogę spróbować marakui? - spytał Ross
- no pewnie - Ross przybliżył się, i zamiast spróbować loda na rożku, musnął lekko moje wargi
- mmm.... pycha - powiedział
- miałeś pocałować loda a nie mnie
- pocałowałem loda, i przyznaję na twoich wargach jest smaczniejszy - Ross pościł mi oczko
- ooo... dziękuje
- ahahah - Riker i Van śmiali się pod nosem
- idziemy do domu na śniadanie? - zapytał Rik
- no przecież jesteśmy w domu - powiedział Ross
- kiedy myśmy tu przyszli?
- przed chwilą
- tak szybko?
- całą drogę śmiałeś sie pod nosem z Van
- Wow, tak długo
- dzieci śniadanie!!!
- no - i wszyscy w 4 poszliśmy do kuchni na śniadanie....
Po 30 min zjedliśmy wszyscy śniadanie i poszliśmy na pole tam bawiliśmy sie z pixie i wygłupialiśmy się jak bachory które nie dostały cukierka, bawiliśmy sie w lekarzy dla pixie, skoki do wody i zrobiliśmy ice break challenge a rodzice nagrywali i wsadziliśmy na instagrama, you tuba, Facebooka i twitter'a wszyscy komentowali, poślubiali, śmiali sie i my z tego też sie śmialiśmy z tego wszystkiego leżeliśmy na ziemi i byliśmy wszyscy w błocie nawet pixie. Później trzeba było sie umyć a zajęło to wszystkim prawie równe bite 2 godzinki, a później trzeba było iść na obiad. A na obiad będzie jarzynowa.... jak ja jej nie strasznie nie lubie. Poszłam do cioci przy okazji się upewnić
- ciociu?
- tak kochanie?
- co jest na obiad?
- jarzynowa
- ciociu bo jest sprawa ja jej nie lubię
- nie tylko ty jej nie lubisz
- a kto jeszcze nie lubi?
- ty, Ross, Rydel i Van
- ach.. a co jest?
- pomidorowa dla was
- a na drugie?
- pierogi z truskawkami i kopytka
- o to super - poszłam do swojego pokoju...
****Oczami Laury. W jej pokoju****
- Riker chciał zobaczyć czy śpi nasza Raura
- Riker?! - powiedział Ross
- tak bracie? ...... przepraszam - Ross zaczął gonić Riker'a po całym salonie - .... no przepraszam!!!!!
- spróbuj tak jeszcze raz zrobić, a wiesz co cię bedzie czekać
- już tak więcej razy nie zrobię, obiecuje - Riker schował sie za Vanessę.
- co chcecie na śniadanie? - spytałam Riker'a i Van
- jajecznicę! - krzyknął Riker z Van
- dobra to siadajcie - powiedziałam i tak zrobili, a ja z Ross'em poszłam do kuchni.
Po 3 min śniadanko było gotowe i Ross zaniósł im 2 porcje jajecznicy a ja 4 kubki soku pomarańczowego i usiedliśmy na przeciwko siebie, cały czas rozmawiając o byle czym. Po zjedzonym śniadaniu była 7:30 nie wiedząc co mamy wszyscy robić
- co robimy - spytał Riker
- może pójdźmy sie przejść... - powiedziała Van
- .... na plażę! a potem na lody! - powiedział Ross, i z Riker'em zrobili tzn. "brewki" a my aktorsko przewróciliśmy oczami
- spoko, nie ma sprawy - chłopaki na nasza odpowiedz zrobili zdziwioną minę
- ok... to co? idziemy? - spytał Ross z Riker'em
- no pewnie, tylko założymy buty i idziemy
- spoko - wszyscy założyliśmy buty, Riker zamknął drzwi i wyszliśmy z domu.
****15 min później. Plaża. Oczami Laury****
Doszliśmy na plażę, nasze stopy lekko muskała morska bryza i wiatr powiewał nasze włosy, chodząc tak, doszliśmy do latarni morskiej a później na molo, biegaliśmy po przypływającej wodzie. Bawiliśmy sie cudownie. Po 3 godz jazdy wracaliśmy, rozmawiając weszliśmy do naszej ulubionej lodziarni "R5 ice cream" na ich cześć, zamówiliśmy 10 gałek:
Ja: 1 truskawka 1 marakuja
Ross: 1 jagoda 1 jogurt 1 cheri moya
Riker: 1 czekolada 1 śmietanka 1 ananas
Vanessa: 1 balonowa 1 mango
i wyszliśmy płacąc ..... na ich koszt
- Laura, mogę spróbować marakui? - spytał Ross
- no pewnie - Ross przybliżył się, i zamiast spróbować loda na rożku, musnął lekko moje wargi
- mmm.... pycha - powiedział
- miałeś pocałować loda a nie mnie
- pocałowałem loda, i przyznaję na twoich wargach jest smaczniejszy - Ross pościł mi oczko
- ooo... dziękuje
- ahahah - Riker i Van śmiali się pod nosem
- idziemy do domu na śniadanie? - zapytał Rik
- no przecież jesteśmy w domu - powiedział Ross
- kiedy myśmy tu przyszli?
- przed chwilą
- tak szybko?
- całą drogę śmiałeś sie pod nosem z Van
- Wow, tak długo
- dzieci śniadanie!!!
- no - i wszyscy w 4 poszliśmy do kuchni na śniadanie....
Po 30 min zjedliśmy wszyscy śniadanie i poszliśmy na pole tam bawiliśmy sie z pixie i wygłupialiśmy się jak bachory które nie dostały cukierka, bawiliśmy sie w lekarzy dla pixie, skoki do wody i zrobiliśmy ice break challenge a rodzice nagrywali i wsadziliśmy na instagrama, you tuba, Facebooka i twitter'a wszyscy komentowali, poślubiali, śmiali sie i my z tego też sie śmialiśmy z tego wszystkiego leżeliśmy na ziemi i byliśmy wszyscy w błocie nawet pixie. Później trzeba było sie umyć a zajęło to wszystkim prawie równe bite 2 godzinki, a później trzeba było iść na obiad. A na obiad będzie jarzynowa.... jak ja jej nie strasznie nie lubie. Poszłam do cioci przy okazji się upewnić
- ciociu?
- tak kochanie?
- co jest na obiad?
- jarzynowa
- ciociu bo jest sprawa ja jej nie lubię
- nie tylko ty jej nie lubisz
- a kto jeszcze nie lubi?
- ty, Ross, Rydel i Van
- ach.. a co jest?
- pomidorowa dla was
- a na drugie?
- pierogi z truskawkami i kopytka
- o to super - poszłam do swojego pokoju...
****Oczami Laury. W jej pokoju****
Weszłam do pokoju. Klapałam na łóżko włączyłam muzykę "Easy Love" i wyłożyłam swój pamiętnik i zaczęłam pisać:
Drogi pamiętniczku
Bardzo długo nie pisałam
w tobie od czasu kiedy moja
siostra kochała sie z tym
pacanem O! właśnie Zac nie żyje
bo policja go zabiła, Riker ma
skręcony mięsień w lewej nodze
A ja rozściełam sobie skórę razem
z mięśniami i wyłożyłam kość
przez to straciłam bardzo dużo
krwi i Ross uratował mi życie bo miał tą samą
bardzo rzadką krew.
Pewnie dziwisz się dlaczego, moja "mama"
tak naprawdę Alex nie była moją mamą
pochodzę z Polski
mama nie miała wypadku samochodowego
tylko dostała ataku astmy i dlatego...
nie zniosłam prawdy....
Ross uratował mi życie <3
Po skończonym pisaniu i słuchaniu muzyki zobaczyłam że jest 14:35 i od razu poleciałam na obiad ...... zjadłam..... oraz powiedziałam co sie stało....
******************
Kolejny rozdział nie wiem kiedy dodam
mam nadzieję że wam sie podoba
podoba wam sie nowy wygląd bloga?
Buziaczki :*
Komentujesz = Motywujesz
Świetny *--*
OdpowiedzUsuńWygląd Bardzo fajny ^^